Pielęgnacja spersonalizowana podbija ostatnio rynek kosmetyczny. Koncepcja ta opiera się na przekonaniu, że nie ma jednego uniwersalnego rozwiązania w pielęgnacji skóry, które byłoby odpowiednie dla wszystkich. Najnowsze badania pokazują, że skóra każdej osoby jest inna i tym samym ma różne potrzeby. Nie wynikają one jedynie z wieku, ale przede wszystkim z budowy i stanu skóry, na który wpływa bardzo wiele czynników. Zaliczamy do nich: tryb życia,dietę, częstotliwość i intensywność ekspozycji słonecznej, korzystanie z używek czy uwarunkowania genetyczne. Każdy z tych czynników wpływa na skórę, powodując, że dobranie naprawdę skuteczniej kuracji jest znacząco utrudnione.
Jedną z pierwszych marek drogeryjnych, która śmiało podążyła za tym trendem jest AA, które wypuściło serię o wdzięcznej nazwie Reveal Youth. W jej skład wchodzi odżywczy krem antyoksydacyjny i cztery kuracje(wypełniającą zmarszczki, modelującą owal twarzy, łagodzącą zaczerwienienia, rozświetlającą), które można dowolnie ze sobą mieszać.
W moim przypadku najlepiej sprawdza się następujący system:
Po porannym umyciu i tonizowaniu skóry nakładam kilka kropel kuracji łagodzącej zaczerwienienia, a po jej wchłonięciu odżywczy krem antyoksydacyjny. Oczywiście idąc za wskazówkami producenta, można zmieszać kilka kropel serum i kremu na dłoni, a następnie taką mieszankę zaaplikować na twarz. Niestety, w moim przypadku, to połączenie nie sprawdza się najlepiej. Mam wówczas wrażenie, że taki miks nie wchłania się wystarczająco dobrze,a jak wiadomo, rano zależy nam na czasie.
Krem antyoksydacyjny utrzymuje skórę w dobrej kondycji, sprawiając, że ta wygląda świeżo i promiennie. Układ substancji aktywnych o działaniu antyoksydacyjnym oraz filtry UV opóźniają i zapobiegają niekorzystnym zmianom związanym z procesami starzenia i fotostarzenia się skóry. Formuła bogata w ekstrakty i oleje roślinne rzeczywiście intensywnie odżywia, nawilża i wygładza skórę.
DZIAŁANIE SKŁADNIKÓW AKTYWNYCH:
WITAMINY E+C oraz KOENZYM Q10, dobrze znane i cenione antyoksydanty,chronią skórę przed szkodliwym działaniem czynników przyspieszających starzenie się naskórka.
SKINIQ COMPLEX wyrównuje koloryt skóry i zapobiega powstawaniu przebarwień, a także doskonale odnawia i wygładza skórę.
OLEJ RYŻOWY, bogaty w antyoksydanty i odżywcze kwasy tłuszczowe, pobudza skórę do regeneracji.
Krem, pomimo swojego bogatego składu, ma lekką, wręcz emulsyjną konsystencję, dzięki czemu szybko się wchłania, pozostawiając na skórze delikatny film ochronny, który stanowi świetną bazę pod makijaż.
Kuracja łagodząca zaczerwienienia to koncentrat-opatrunek, idealny dla skóry wrażliwej i podrażnionej, przywracający natychmiastowy komfort i niosący ukojenie. Już od pierwszej aplikacji skóra jest dobrze nawilżona i wygładzona. Formuła z unikalnym składem oligoelementów i olejów roślinnych odbudowuje naturalną barierę ochronną naskórka, dzięki czemu łagodzi podrażnienia i poprawia koloryt skóry.
DZIAŁANIE SKŁADNIKÓW AKTYWNYCH:
EKSTRAKT Z CZERWONYCH MIKROALG Porphyridium cruentum, zmniejsza zaczerwienienia i pobudza regenerację naskórka,poprawiając wygląd skóry.
WITAMINA E chroni skórę przed szkodliwymi czynnikami zewnętrznymi,ograniczając powstawanie podrażnień.
OLEJ Z WIESIOŁKA I PACHNOTKI, bogate w niezbędne dla prawidłowego funkcjonowania skóry kwasy tłuszczowe, minimalizują uczucie swędzenia, przynosząc skórze ukojenie.
Wszystkie kuracje znajdują się w szklanych butelkach z pipetą —chociaż jest to najlepszy rodzaj opakowania dla tego typu produktów, nie wiem, czy ja trafiłam na wadliwe opakowania, czy taki jest ich urok, ale nakrętki bardzo słabo się zakręcają, przez co nie polecałabym podróżowania z nimi. Jeśli wszystkie zakrętki są takie, to ryzyko wylania się kosmetyku jest bardzo duże.
Skupmy się jednak na kuracji łagodzącej zaczerwienienia. Jej konsystencja kojarzy mi się z mleczkiem, dzięki czemu bardzo szybko się wchłania.
Natomiast wieczorem, pod dokładnym demakijażu i tonizacji nakładam serum z witaminą C.
Kuracja rozświetlająca to witaminowe serum/koncentrat, które doskonale nawilża i przywraca skórze jej naturalny, wewnętrzny blask.Receptura z wyciągiem z aceroli — bogatszą w witaminę C niż pomarańcze – rozjaśnia skórę i poprawia jej koloryt. Wzbogacona o roślinne olejki odżywia i regeneruje naskórek, sprawiając, że skóra jest dobrze nawilżona i staje się gładsza.
DZIAŁANIE SKŁADNIKÓW AKTYWNYCH:
WITAMINA E, zwana „witaminą młodości”, chroni skórę przed szkodliwym działaniem wolnych rodników.
WITAMINA C, biorąc udział w procesach syntezy kolagenu, wzmacnia gęstość skóry, wpływając na zmniejszenie widoczności zmarszczek.
CERAMID III GENERACJI wzmacnia i odbudowuje barierę ochronną naskórka, dzięki czemu zatrzymuje wodę w głębszych jego warstwach.
W tym przypadku mamy do czynienia z gęstą żelową formułą, która potrzebuje więcej czasu, by się wchłonąć. Oprócz tego, jak to bywa podczas używania kosmetyków z witaminą C na początku naszej znajomości, po aplikacji występuje lekkie mrowienie skóry. Po wchłonięciu się serum, na buzię nakładam krem nocny, w moim przypadku jest to końcówka Norel AteloCollagen.
Zatrzymajmy się na chwilę przy używaniu tego typu kosmetyków. W internecie,aż roi się od stwierdzeń, że nie powinno się używać produktów z witaminą C w okresie wiosenno –letnim,ponieważ może to przyczynić się do powstawania przebarwień. To MIT!
Ten składnik nie tylko wykazuje działanie antyoksydacyjne, rozjaśniające przebarwienia, ale również ma właściwości, które klasyfikują go jako naturalny filtr przeciwsłoneczny. Więcej na ten temat możesz przeczytać we wpisie: Czy można używać witaminy C latem?
Będę szczera, podchodziłam do tej serii jak pies do jeża, ponieważ moje dotychczasowe przygody z tą marką kończyły się hmm… powiedzmy,że znacznym pogorszeniem stanu skóry – delikatnie ujmując. Prawda jest taka, że była to prawdziwa masakra. Tym razem było i jest zupełnie inaczej! Skóra jest naprawdę dobrze nawilżona, jakby bardziej elastyczna, jej koloryt delikatnie się wyrównał, a co najważniejsze cera jest mniej reaktywna. Brzmi to jak opis producenta, same superlatywy, ale możesz mi wierzyć, że dla mnie również było to olbrzymie zaskoczenie.
Dla niektórych osób, zwłaszcza posiadaczek skór tłustych znaczącym, minusem może być fakt, że żaden z wyżej wymienionych kosmetyków nie wchłania się do matu – każdy z nich pozostawia na skórze delikatny film. W moim odczuciu jest to plus, ponieważ owa warstewka zapewnia mi komfort na cały dzień, śmiało mogę powiedzieć, że zapomniałam, czym jest uczucie ściągnięcia po całym dniu noszenia makijażu.
Zapomniałam wspomnieć, że każdy z wyżej opisanych kosmetyków ma bardzo delikatny, świeży – w moim odczuciu ogórkowy – zapach, który w żadnym stopniu nie jest drażniący i bardzo szybko się ulatnia. Podejrzewam, że jest to zasługa hipoalergicznej kompozycji zapachowej, którą znajdziemy na samym końcu każdego ze składów.
Po tak miłej przygodzie z nową liną AA mam ochotę na więcej!
Zdaję sobie sprawę z tego,że są osoby, które ograniczają liczbę używanych kosmetyków do minimum. Wiecie, żel do mycia twarzy, tonik, krem i krem pod oczy i wystarczy, więc widok kilku dodatkowych buteleczek, do tego stworzonych do mieszania,może takie osoby odstraszać.
Jednak moim zdaniem, spersonalizowana pielęgnacja jest milowym krokiem w rozwoju kosmetyki pielęgnacyjnej, ponieważ pozwala na dobranie produktów do indywidualnych potrzeb skóry.
Ciekawa jestem, co Wy myślicie o spersonalizowanej pielęgnacji?
Post powstał w ramach akcji „Testuj z Twoim Źródłem Urody”
Spersonalizowana pielęgnacja?
Bardzo dobry pomysł.Osobiście z niego korzystam. Tylko na widok ilości kosmetyków,które używam, znajome łapią się za głowę.Niektórym wystarczy tylko krem Nivea na wszystko.
Lubię firmę AA i chętnie kupuje jej kosmetyki.
W kręgu moich znajomych również są takie osoby. Uważam, że dobór kosmetyków do pielęgnacji to bardzo indywidualna sprawa, więc jeżeli służy im krem Nivea czemu nie 🙂
Pielęgnacja to faktycznie bardzo indywidualna sprawa – więc takie spersonalizowane linie kosmetyczne uważam za naprawdę świetny , potrzebny patent 🙂
Myślę, że marki powinny wprowadzić takie rozwiązania, wtedy konsumenci mogli by dobrać wszystkie kosmetyki do indywidualnych potrzeb.
Myslę, że tu znalazłabym to czego potrzebuje moja skóra, niby wcale nie wymagająca a jednak znaleźć odpowiedni kosmetyk to wyzwanie ..
Niestety to prawda! Każdy z nas jest inny, a i skóra ma różne potrzeby.
Sądzę że taka pielęgnacja ma dużo plusów
Spersonalizowana pielęgnacja na pewno ma wiele plusów i niesie za sobą same korzyści. Chętnie „poddałabym” się takiej pielęgnacji 🙂
Ciekawa ta spersonalizowana pielęgnacja, a tej serii AA nie znam.
Ale jestem do tyłu. Nie słyszałam o spersonalizowanej pielęgnacji.
Od lat nie miałam nic z AA. Bardzo miłe zaskoczenie z tą serią 🙂
Też byłam zaskoczona! Kiedy jednak zgłębiłam temat okazało się że coraz więcej marek decyduje się na takie rozwiązanie.
Ostatnio jestem fanką wszelkich skoncentrowanych kosmetyków, więc i tym się przyjrzę.
Tej serii z AA jeszcze nie znam!
Już dawno stwierdziłam, że każda skóra jest inna. To co mojej przyjaciółce pomagało na.sucha skórę mnie podrażniało i na odwrót. Fajnie, że firmy idą za tym trendem
Bardzo zaciekawił mnie twój wpis. Nawet nie wzięłam pod uwagę, że z kosmetykami tak jak np.z dietą, powinny być dobierane indywidualnie.
Czekam na więcej takich nowinek.
Mam nadzieję, że wkrótce będzie ich coraz więcej, a ty znajdziesz tutaj więcej ciekawych dla siebie artykułów.
Słyszałam o tym! Jeszcze clinique wypuściło coś podobnego. Nawet zaczęłam się poważnie zastanawiać czy nie spróbować:)
Myślę, że warto!
Oczywistym jest, że efekty zobaczymy dopiero po pewnym czasie, ale myślę, że skóra odwdzięczy się nam za takie podejście.
brzmi ciekawie 🙂
interesujące! spróbuję
To zdecydowanie coś dla mnie. Musze koniecznie wypróbować.